Neurodydaktyka

Neurodydaktyka to dział neuropedagogiki, który w oparciu o wiedzę dostarczaną przez neuronauki, stara się wyjaśnić procesy związane z uczeniem się, a w konseksewncji dąży do opracowania systemu nauczania, w pełni wykorzystującego potencjał ludzkiego mózgu, co przełożyłoby się na efektywność i mniejszy poziom stresu ucznia. Erich Petlák, profesor pedagogiki na Wydziale Pedagogiki w Nitrze (Słowacja) oraz profesor Uniwersytetu Ślaskiego (Wydział Pedagogiki i Psychologii) w Katowicach, prognozuje, że w najbliższych latach głównym celem neurodydaktyki stanie się: "(...) dokładniejsze poznanie podstawowych mechanizmów uczenia się jako fenomenu biologicznego wyższego stopnia, a na tej podstawie opracowanie skutecznych metod nauczania, pozostających w harmonii z koncepcją nauczania, a także z uczącym się mózgiem. Krótko mówiąc, chodzi o poznanie zasad funkcjonowania ludzkiego mózgu i zaprojektowanie procesu nauczania z wykorzystaniem wiedzy o tych zasadach"[1]. Spośród wszystkich zaleceń neurodydaktyki prof. Petlák przywołuje jedenaście, które należy spełnić dla efektywnego przebiegu procesu nauczania[2]:


Stworzenie całościowej struktury wiedzy

Poczynając od rzeczy znanych uczniowi, poprzez te wywołujące emocje i rozbudzające wyobraźnię, przechodząc do treści zupełnie nowych nauczyciel powinien rozwijać u swoich uczniów całościowy obraz rzeczywistości, dążyć do wykształcenia w ich umysłach struktury wiedzy, w którą będą mogli samodzielnie wkomponować kolejne informacje oraz bezwysiłkowo przywoływać je z pamięci.


Jasny cel nauczania i uczenia się

Uczeń, który na początku lekcji zostanie poinformowany o przydatności przekazywanych mu treści,chętniej podejmie trud nauki.


Zainteresowanie jako motywacja wewnętrzna

Nie od dziś wiadomo, że tego, co nas ciekawi uczymy się chętniej i zapamiętujemy łatwiej. Dobrze jest, kiedy nauczyciel jest pasjonatem, który swoim zachwytem potrafi zarazić podopiecznych.


Powtarzanie

Przekazywane informacje należy powtarzać w różnych kontekstach, "obsadzać" w różnych sytuacjach po to, żeby uczniowie potrafili z nich korzystać, nie tylko w wyuczonych do testów schematach, ale także poza szkołą. Dopiero wówczas wiadomo, że wiadomości nie zostały bezmyślnie "wyklepane", ale zrozumiane i przyswojone.


Uaktywnienie wszystkich zmysłów

W procesie nauczania nauczyciel nie powinien bazować wyłącznie na słuchu swoich uczniów i metodach podawczych. Ważny jest aktywny udział głównych zainteresowanych. To, czego dotkną, posmakują, po co sięgną sami, co zdobędą, ma dla nich o wiele większe znaczenie i znajdzie swoje odbicie w sieci neuronalnej.


Dbałość o pozytywne emocje

Stres i presja nie sprzyjają nauce. Efektywnie można się uczyć w bezpiecznym, ciekawym i różnorodnym środowisku.


Sprzężenie zwrotne

Uczenie nie daje wyników, jeżeli umysł nie otrzyma informacji zwrotnej, potwierdzającej skuteczność jego działania. Taka informacja może napłynąć z zewnątrz. Chwalenie, komplementowanie, docenianie ma poztywny wpływ na proces uczenia się.


Stosowanie przerw w nauce

Mózg powinien mieć czas na przetworzenie informacji. Stąd w planowaniu procesu dydaktycznego nauczyciel powinien uwzględnić również przerwy na zabawę, słuchanie muzyki czy sen.


Systematyczne nauczanie i uczenie się

Należy zadbać o to, by treści zbliżone przekazywać z odpowiednim odstępem czasowym. W przeciwnym wypadku może dojść do "pokrycia się" informacji.


Struktura sieciowa

Wiadomości, doświadczenia, obrazy powinny znaleźć swoje odbicie w mózgu w postaci harmonijnej i spójnej sieci. Dzięki temu uczeń będzie potrafił zastosować treści uczenia zarówno w teorii jak i w praktyce.


Indywidualne podejście

Nauczyciel musi znać swoich uczniów. Orientować się w ich mocnych i słabych stronach, żeby móc rozwijać ich zdolności i korygować braki.


Szkoła na miarę XXI wieku

W swojej książce "Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi" dr Żylińska, opisując obecny system edukacji, przywołuje myśl Foucaulta, porównującego szkoły do więzień. Przymus, kontrola, dyscyplina, odhumanizowanie, biurokracja, hierarchiczność, to tylko niektóre terminy, jakimi Żylińska obrzuca dzisiejsze placówki oświatowe. Szkoła zabija indywidualny potencjał, kreatywność i formatuje wszystkich według odgórnie narzuconego wzorca. To, co sprawdzało się w XIX-wiecznych Prusach – Żylińska twierdzi, że polskie szkoły nadal bazują na modelu stworzonym przez pruskich edukatorów - niekoniecznie musi się sprawdzać w XXI wieku. Mało tego – obowiązujacy model nie dość, że się zdeprecjonował, to zaczął szkodzić[3].

 

Jest jak dymiący, krowi placek na środku pokoju. Udawanie, że go nie ma, niczego nie zmienia. Maskowanie smrodu co rusz to nowymi odświeżaczami powietrza nie przynosi rezultatu. Rzesza ludzi pracuje nad nową recepturą odświeżacza, podczas gdy wystarczyłoby usunąć placek i wywietrzyć pomieszczenie... Jak w takim razie powinien wyglądać XXI-wieczny system edukacji? Po pierwsze struktura wertykalna powinna być zastąpiona opartym na sieci układem horyzontalnym. Już nie kolejne reformy wymyślane przez resort, których wdrażanie pilnują kuratoria, przysparzając stresu dyrektorom szkół, folgujących sobie na nauczycielach, uprzykrzających życie uczniom - tylko współpraca i wzajemne wspieranie się: "Tu zadaniem »góry« jest koordynowanie funkcjonowania całego układu i dbanie o optymalizację osiągnięć, a to oznacza wykorzystanie innowacyjnego potencjału wszystkich pracowników. Rolą przełożonego funkcjonujacego w rzeczywistości sieciowej nie jest narzucanie rozwiązań, ale tworzenie środowiska uwalniającego oddolne inicjatywy i dbanie o ich optymalne wykorzystanie"[4].

 

Nauczyciel z przekaźnika transmisyjnego powinien stać się inspiratorem, potrafiącym zafascynować swoich uczniów. Powinien umieć podsycać dziecięcą ciekawość. Wzbudzać zachwyt. Mdłe, chaotyczne, powierzchowne "przerabianie" kolejnych punktów programu, uczenie pod "testy", niszczy u dzieci naturalną chęć uczenia się. Pełni zapału pierwszoklasiści po latach stają się "wypalonymi" emerytami, drzemiącymi w szkolnych ławkach, bezmyślnie i beznamiętnie odtwarzającymi "wykute" treści: "Dobrze zorganizowana nauka może i powinna być źródłem głębokich przeżyć, fascynacji i inspiracji, gdyż rozwój daje radość. Dlatego w szkole musi być czas na zastanowienie, zrozumienie wprowadzonych pojęć i zależności miedzy nimi, na wyrażanie wątpliwości, na zadawanie przez uczniów pytań i na dyskusję"[5]. W procesie nauczania nauczyciel powinien być jedynie uważnym obserwatorem. To do dziecka należy inicjatywa: samo obserwuje, bada, zdobywa wiedzę, a w razie niepowodzeń czy potknięć, nauczyciel zachęca je do kolejnych prób. Tylko w ten sposób mały odkrywca może osiągnąć satysfakcję i chce podjąć trud dalszej nauki. Tymczasem w obecnym systemie uczeń jest "uławkowiony", pasywny, trenowany do reprodukowania wiedzy przekazywanej przez nauczyciela. Samodzielna eksploracja świata jest możliwa pod dwoma warunkami: środowisko powinno być bogate w bodźce, a dziecko powinno czuć się bezpiecznie. System testów, ocen, niekończacego się porównywania z innymi takiego poczucia nie daje. Wręcz przeciwnie – stresuje i wywołuje strach: "Powtórzmy – aby wykorzystać swój potencjał, dzieci muszą podejmować samodzielne próby poznawania świata, ale potrzebują do tego madrych i oddanych dorosłych. Zadaniem nauczycieli jest tworzenie bogatego w bodźce środowiska edukacyjnego oraz wspieranie dzieci w ich eksploracyjnych aktywnościach i zapędach. (...) Zaufanie okazywane dziecku przez dorosłych powoduje, że zaczyna ono wierzyć w siebie, a od tego zależą wszystkie jego życiowe sukcesy"[6].

 

Zamiast ćwiczyć się w mechanicznej reprodukcji przekazywanych treści, dostepnych na wyciagnięcie ręki, uczniowie powinni nabywać umiejętność selekcji informacji. W "erze wiedzy" jest to sprawność niezbędna do przetrwania. Szkolna tresura, narzucanie celów i treści, szczegółowe określenie metod pracy i form kontroli to narzędzia opresji, które ograniczają wolność ucznia, sprawiając, że naukę postrzega on jako przymus a nie przyjemność. Zdaniem Żylińskiej obecną dydaktykę, przypominającą wojskowy dryl powinna zastąpić oparta na różnorodności dydaktyka konstruktywistyczna: "Nie ma rzeczy, tematów i metod dobrych dla wszystkich. Nie ma jednego źródla wiedzy, nie ma jednej pewnej drogi rozwoju. Jak mówi Zygmunt Bauman, żyjemy w czasach płynnej rzeczywistości, w której stała jest tylko jedna rzecz – zmiana. Nic nie jest niezmienne i nic nie trwa wiecznie, nie ma dobrych dla wszystkich modeli"[7]. Możliwość współdecydowania o sposobie funkcjonowania szkoły i organizacji nauki, zwiększyłaby szansę na identyfikowanie się uczniów ze szkołą. Terror i przedmiotowe traktowanie produkuje kontestatorów systemu. Buntowników, którzy nie godzą się na uległość. W trudnej sytuacji są również nauczyciele. Sprowadzeni do roli biurokratów, zagrzebani w dokumentacji i pod presją czasu, nawet nie tłumaczą uczniom, do czego właściwie wykładana wiedza jest im potrzeba. Nie znajdując uzasadnienia dla podjęcia wysiłku, uczniowie naukę tylko symulują. W szkolnych klasach zieje nudą. Uczniowie praktycznie nie opuszczają ławek. Siedzą godzina za godziną. Nauczyciele zdzierają gardła podczas monotonnego wykładania. Jakby wiedza była czymś, co można przekazać, "przelać" do głów. I te niekończące się testy, sprawdziany, rankingi! A gdyby tak nauczanie "pod dyktando" zastąpić edukacją ofertową?:

 

Za mało jest w szkole dyskusji, zadawania pytań, wyrażania wątpliwości, dzielenia się doświadczeniami. A przecież kompetencje językowe są w życiu najważniejsze. Te zaniedbania obserwuje się już w przedszkolu. Zamiast podsycania indywidualizmów, pielęgnowania różnorodności, zachęcania do rozmów, maluchom podsuwa się karty pracy, na których każdy ma podkreślić taką samą odpowiedź. W szkole przyszłości karty pracy i testy nie będą służyć ocenie, a tym samym piętnowaniu słabszych jednostek, tylko będą wykorzystywane do prowadzenia badań i monitorowania skuteczności stosowanych metod pracy. Dzięki nim nauczyciel będzie mógł lepiej zaplanować dalszy proces edukacji, na czas wdrożyć programy naprawcze, popracować nad słabszymi stronami swoich uczniów. Ocenianie prócz tworzenia sztucznych podziałów na "mądre" i "głupie" dzieci, podcinania skrzydeł, obniżanie samooceny, ma jeszcze jedną poważną wadę: zastępuje ciekawość i naturalną chęć poznawania świata motywacją zewnętrzną – ocenami i punktami. Uwaga dzieci z intrygujacych  zagadnień przenosi się na testy. Zamiast radośnie i twórczo poznawać świat, "wkuwają" prawidłowe  odpowiedzi i ćwiczą się w schematach. Nie towarzyszy temu głębszy namysł czy zrozumienie. Tą wyrywkową, nieustrukturyzowaną wiedzę potrafią zastosować tylko w sytuacjach  wczesniej wskazanych przez nauczyciela. Ale dzieciom to nie przeszkadza. Przestały czuć potrzebę zgłębiania tematu, skoro wpaja się im, że najważniejsze są oceny i punkty; że liczy się tylko miejsce w rankingu. Dzieciństwo przeradza się w trening do przyszłego wyścigu szczurów.

 

W szkołach XXI-wieku nie może być mowy o transmisyjnym przekazywaniu wiedzy. W szkołach opartych na wytycznych neurodydaktyki uczniowie wyjdą ze szkolnych ławek. Porzucą podręczniki i ćwiczenia. Zaangażują wszystkie zmysły. Będą eksperymentowali w dobrze wyposażonych laboratoriach i pracowniach, przeprowadzali badania, tworzyli projekty, wystawiali samodzielnie napisane sztuki, prowadzili wideokonferencje z rówieśnikami z innych krajów, sporządzali mapy. Poprzez pracę w grupach będą uczyć się szacunku do siebie nawzajem, kształtować postawę wsółodpowiedzialności, wyrabiać poczucie obowiązku. Będą rozwijali umiejętność kreatywnego rozwiązywania problemów i innowacyjnego myślenia, ale zgodnego z zasadymi etyki i moralności. Nauczyciele zaś będą wspierać swoich podopiecznych; będą pomagać im osiągać założone cele bez narzucania własnych. Bez nacisku i represji. Uczenie się zacznie kojarzyć się ze szczęściem. A poznawanie świata z odpowiedzialnością za jego losy.


[1]E. Petlák, Neuropedagogika i neurodydaktyka-tendencje XXI wieku, "Chowanna", t. 2, 2012, s. 62, Muzeum Historii Polskiej, http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Chowanna/Chowanna-r2012-t2/Chowanna-r2012-t2-s59-66/Chowanna-r2012-t2-s59-66.pdf.

[2]Por. tamże, s. 60-61.

[3]Por. M. Żylińska, Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2013.

[4]Tamże, s. 232.

[5]Tamże, s. 240-241.

[6]Tamże, s. 249.

[7]Tamże, s. 255.


Przedstawiony został fragment pracy dyplomowej Beaty Mazurek - absolwentki studiów podyplomowych Zintegrowana edukacja przedszkolna i wczesnoszkolna